PRZESTRZENIENIE - tak Ryszard Wilk nazwał najnowszą prezentację swojej twórczości. Czy chce dać nam tym do zrozumienia, co winno być pogłębioną istotą naszej obserwacji? Powiedzieć nam, gdzie winniśmy poszukiwać źródeł doznań, które sztuką swą chce w nas, widzach, wywołać? Przekazać, co Nim porusza, co Go motywuje i czym chce, ba - musi się z nami podzielić? Oczywiście! Ale tym tytułem Ryszard Wilk przede wszystkim mówi nam o sobie.
Zawsze stałem trochę bezradny wobec zjawiska zwanego Ryszard Wilk. Znam Ryszarda od lat czterdziestu. Przy wielu wspólnych projektach współpracowaliśmy. Wiele wymieniliśmy słów, zdań, poglądów. Jednak dopiero okazja, któtą mi teraz stworzył, ta recenzja wystawy, ośmiela mnie do powiedzenia głośno czegoś, co po cichu podejrzewałem od dawna. To rzeźbiarz, którego pasją, jak się zdaje, nigdy nie były rzeźby. Pasją Ryszarda, uzależnieniem nieomal, jest doznawanie przestrzeni. I to owe uzależnienie zmuszało Go do wieloletniej katorżniczej pracy nad formami z gliny, wielokrotnymi powtórzeniami kreowanej przez siebie i "dotykanej" rzeźbiarsko, wykonywanej przemysłowo ceramiki. Ono uczyniło go wirtuozem tej techniki.
To doznawanie przestrzeni jest z chęci odkrywania i ukazywania tego, co jest relacją pomiędzy materią i jej dopełnieniem. W kształtowaniu formy nie przedmiot jest u Ryszarda Wilka absolutem, choćbyśmy w nim widzieć dzieło sztuki. W każdy gest odciśnięty w materii Ryszard wkłada wolę poruszenia przestrzeni, wywołania drżenia, napięcia powietrza. I jeśli forma ma dla Niego znaczenie, a oczywistym jest, że ma, to wydaje się, że dużo bardziej jako "odcisk", negatyw, ślad wytłoczony w przestrzeni, w naszym odczuwaniu świata.
Potrzeba intensyfikacji tych doznań doprowadziła do eksperymentu zderzeń struktur rzeźbiarskich z muzyką, z którą Ryszard wiedzie od dawna swój niezależny, na bębnach wybijany romans. Muzyka jest w nim przestrzenią przenikającą formę i stającą się jej dopełnieniem.
Taki stan zainteresowań w sposób naturalny skierował Wilka w krąg oddziaływań architektury… albo odwrotnie - architekturę poddał jego presji. Architekturą, czystą architekturą w końcu, bez żadnych zastrzeżeń, są jego struktury form ceramicznych. "Ubranie" w nie, wspólnie ze Staszkiem Kondarewiczem, biurowego budynku przy ulicy Niepodległości w Szczecinie, gdzie architektoniczne struktury rzeźbiarskie naturalnie, nieomal niepostrzeżenie przeniknęły się, zespoliły ze strukturą architektury, stało się - bo stać się musiało. Ryszard pracując nad formą architektoniczną rzeźbi, zaś rzeźbiąc coraz bardziej buduje. Kształtując z architektem dom, szuka relacji, napięć przestrzennych, oddziaływania kształtowanej formy. Strukturą tworzonej architektury świadomie dotyka, intryguje otoczenie. Nierzadko w tym autorskim współdziałaniu iskrzy. Ryszard z trudnością akceptuje kompromisy. Dom po prostu "ładny" nie jest jego celem.
Od posługiwania się strukturą architektoniczną Wilk miał już krok tylko do form ze struktur siatkowych. Zrobił go, ze struktur tych wydobywając wysublimowany ekstrakt lekkości rysunku i dobitności doznania kształtu. To dalekie echo struktur tworzonych z ceramicznej materii, przesączone przez architektoniczne doświadczenie, doprowadziło Ryszarda Wilka do warsztatu, gdzie siatki, jako środek wyrazu nieomal już niewidoczny, ulotny, nieubłaganie kreślą, tną przestrzeń z wielką intensywnością. Osiągnął On stan władania formą bez potrzeby posługiwania się masą. Przestrzeń architektury - to Jego rzeźba.
Poruszające Ryszardzie!
arch. Jecek Lenart
|