Dimitrije Mladenovič to architekt z wyobraźnią i poczuciem misji. Piękno i użyteczność traktuje jako podstawowe zadania zawodu, który uprawia. Ci, którzy znają Go bliżej, potwierdza, że wszystko co robi, robi z optymizmem, radością i przekonaniem o głębokim sensie swojej działalności. Widzimy to w dużej części na wystawie, która podsumowuje Jego pracowite życie jako architekta. Bogactwo projektów i ich skala w sposób dobitny ukazują nam wybitnego i nietuzinkowego twórcę, Serba z urodzenia, zakochanego w Polsce i Polakach, ukształtowanego przez tradycję i cywilizację Morza śródziemnego oraz Adriatyku. Jest jednocześnie pedagogiem, za którym studenci ciągną sznurem. Przekazuje im swoją wiedzę, pomysły, ładuje w nich swój optymizm i odwagę do małego, a czasem dużego szaleństwa, bez którego profesja architekta nie istnieje. Interesuje się ich późniejszym rozwojem i sukcesami, martwi, jeśli gubią się w życiu zawodowym. Jako pedagoga znają Go uczelnie w Belgradzie, Nowym Sadzie, Podgoricy, Poznaniu, Szczecinie. Związek małżeński Mity, bo tak Go nazywamy, to romantyczna historia napisana przez przypadek lub przeznaczenie. Dwudziestoparoletni student z ówczesnej Jugosławii w ramach wymiany studenckiej pojawił się w Poznaniu. Polska po 1956 roku stała się interesującym krajem. Dużo działo się wówczas w kulturze. Muzyka, film, sztuki piękne, ale też architektura, przebudziły się z socrealistycznego letargu. W Poznaniu Mita trafił oczywiście do studenckiego klubu "Od Nowa", w którym królowały dyskusje, wystawy młodych, jazz no i... piękne studentki. To właśnie jedna z nich, mieszkająca przy ulicy Grobla, spowodowała, że Mita związał się z Poznaniem, Polska i wieloma dziś legendarnymi postaciami świata kultury, a były to takie między innymi nazwiska, jak: Krzysztof Komeda, Jan Ptaszyn Wróblewski, Jerzy Milian, Roman Polański. Architektów, których poznał lub z którymi zaprzyjaźnił się, nie sposób wymienić, bo lista byłaby zbyt długa.
Jako uznany twórca w byłej Jugosławii, profesor i wieloletni prezes Związku Architektów był animatorem wielu wystaw, wymian architektów i studentów architektury. Stał się nieformalnym ambasadorem polskiej kultury i sztuki. Tak zostało do dni obecnych. Swoją miłość do Poznania realizuje w pracach ze studentami, na których, jak mówi, zależy Mu najbardziej. Dziękujemy Ci Mito za wystawę i za to, co przez lata dla nas zrobiłeś.
Andrzej Kurzawski
Maj 2011 r.
Mitę poznałem w roku 1985, w czasie gorących dyskusji architektów z dwunastu stolic europejskich o transformacjach śródmieścia Warszawy, z okazji finału międzynarodowego konkursu KONFRONTACJE WARSZAWSKIE '86. Od tego wydarzenia rozpoczęła się nasza znajomość, przyjaźń, współpraca.
Mita jest mistrzem przestrzeni. Jego wizje wyrastają z ducha miejsca. Rozumie, kocha, czuje miasto, przestrzeń i architekturę, l kocha ludzi, kocha życie. Wydaje się, że dopiero ten zbiór właściwości charakteryzujący Jego osobowość, Jego tożsamość, stanowi o wartości Jego działań w przestrzeni. To wspaniałe zespolenie cech odczuwamy (przyjaciele, uczniowie, studenci) przebywając z Nim - potrafi je przekazywać, potrafi nimi zarażać, siejąc piękno, dobro, miłość.
Marian Fikus
|